Trwa pandemia i zamykane są gospodarki. Pandemia minie, ale skutki kryzysu będą znacznie dalej idące.

Idziesz do banku, mówisz że chcesz założyć lokatę na 100.000 zł. Pytasz ile wyciągniesz za 2 lata i dostajesz informację, że mają świetną promocję i przez 2 lata zapłacisz za to tylko 2.000 zł. Absurd? Niedługo już niekoniecznie.

Gdyby dawni myśliciele ekonomii, mieli okazję przenieść się do współczesnych czasów, to delikatnie mówiąc zbieraliby szczęki z podłogi. Poprzedni kryzys spowodował, że pierwsze banki centralne zaczęły wprowadzać ujemne stopy procentowe. Odpaliły również „drukarki” pieniędzy. Wpompowano w gospodarki setki miliardów dolarów i euro niemiłosiernie zadłużając poszczególne państwa.

Już wtedy podnosiły się głosy, że takie działanie w długim terminie może przynieść opłakane skutki. Kryzys został jednak wyhamowany, a gospodarki weszły w lata najdłuższej w historii, bo ponad 10-letniej hossy.

Problemem było jednak to, że przez sztucznie napompowane gospodarki, Państwa mają teoretycznie teraz mniej instrumentów do tego, by przeciwdziałać kryzysowi.

A może jednak tylko teoretycznie. Bo wiele praw, które funkcjonowały kiedyś, teraz zostały wywrócone do góry nogami.

Czy gotówka zostanie wycofana całkowicie z obiegu?

Będziemy płacić bankom za trzymanie u nich pieniędzy?

Czy rządy będą mogły legalnie okradać nas z naszych depozytów?


Płatność tylko gotówką

Problem, który zbliża się do nas wielkimi krokami. Zdaję sobie sprawę, że likwidacja gotówki zlikwiduje szarą strefę, zwiększy przejrzystość, utrudni działanie przestępcom. Mam jednak pewne obawy, czy „nadmierna przejrzystość” nie jest zbyt daleko uderzająca w wolność obywateli. Jak nie będzie gotówki, to wszystko będziesz trzymać w banku. A tam nie ma już czegoś takiego jak tajemnica bankowa. Na skutek nowelizacji ustawy z 16 listopada 2016 r. o Krajowej Administracji Skarbowej od 2 stycznia 2019 urzędy skarbowe mogą wnioskować do banków lub SKOKów o ujawnienie informacji na temat Twoich rachunków bankowych.

W związku z koronawirusem pojawiła się informacja, by ze względu na higienę unikać płatności gotówką, bo przenosi ona koronawirusa. WHO zdementowała te informacje.

Aktualnie w Polsce obowiązuje poziom 15.000 zł. W grudniu 2019 roku pojawił się pomysł w Ministerstwie Finansów, by zmniejszyć limit do 8.000 zł.

W krajach skandynawskich, przede wszystkim w Szwecji już odchodzi się od gotówki. Na przykład Dania wprowadziła brak obowiązku przyjmowania gotówki przez handlowców.

O stopniowym wycofywaniu gotówki z obiegu pisałem już prawie 4 lata temu.

Przeczytaj także: Płatność gotówką będzie zabroniona

Za kilkanaście/kilkadziesiąt lat nie będziesz mieć możliwości płacenia gotówką. Będziemy zmuszeni do trzymania pieniędzy w bankach. A to ułatwi wprowadzenie takich rozwiązań, o których piszę poniżej.


Ujemne stopy procentowe

Coś co ekonomistom kiedyś nawet się nie śniło, dziś powoli staje się normalnością. Ujemne stopy procentowe obowiązują w Szwajcarii, Szwecji, Dani i Japonii. 14 kwietnia 2020, członek Rady Polityki Pieniężnej, Pani Grażyna Ancyparowicz powiedziała, że dopuszcza możliwość dalszego cięcia stóp procentowych w Polsce. By zmniejszyć skutki kryzysu, to możemy zejść nawet do poziomu poniżej zera.

Choć w Polsce nadal mamy stopy dodatnie, to w bankach widać już, że płacą niechętnie za deponowane oszczędności. Przykładowo w Santanderze założysz lokatę na 0,01%. Czyli jeśli zdeponujesz w banku 100.000 zł na rok, to po 365 dniach dostaniesz 81 gr po odciągnięciu podatku.

Z kolei takie banki jak Pekao S.A., mBank i ING wprowadziły opłaty od depozytów wartych więcej niż 20 mln zł!

W innych krajach najbogatsi muszą płacić za trzymanie oszczędności w swoich bankach.

Przeczytaj także: Ujemne stopy procentowe


Opodatkowanie depozytów lub ich likwidacja

Kolejny jak się wydaje scenariusz filmu science fiction, który jednak staje się rzeczywistością. W 2013 roku trojka (MFW, EBC i Komisja Europejska) zdecydowały w jaki sposób uratować sektor bankowy Cypru. W jej wyniku każdy, kto miał więcej niż 100.000 euro stracił 47,5% swoich oszczędności powyżej tej kwoty! Sytuacja bez precedensu, w której to oszczędności klientów zostały zagrabione do ratowania sektora bankowego.

Co ciekawe, w Polsce w tym roku po raz pierwszy mieliśmy do czynienia z podobną operacją. Temat nie był jednak zbyt popularny w mediach, dlatego być może nie słyszałeś o pierwsza procedurze Bail-In w naszym kraju.

Bail-in to przepisy umożliwiające m.in. przejmowanie oszczędności zgromadzonych na kontach bankowych, jeśli bank będzie potrzebował ratunku przed bankructwem.

PBS (Podkarpacki Bank Spółdzielczy) jeszcze w 2018 roku był drugim największym bankiem spółdzielczym w Polsce. 20 stycznia 2020 klienci banku zostali poinformowani o tym, że ich pieniądze zostaną zajęte w celu ratowania banku! Oczywiście środki do kwoty 100.000 euro są chronione, ale jeśli ktoś miał zgromadzone na rachunku więcej, to musiał liczyć się z ich częściową utratą. Straciły zwłaszcza samorządy i firmy, które były klientami banku. Łączne ich straty są szacuje się na 80 mln euro!


Drukowanie bez ograniczeń

Przed chwilą napisałem o tym, że trzeba przygotować się na świat bez gotówki, a teraz, że banki drukują pieniądze. Owszem podaż pieniądza w gospodarce zwiększa się lawinowo, jednak jest to pieniądz elektroniczny. Już 11 lat temu, by zmniejszyć skutki kryzysu, mieliśmy przykład odpalenia tzw. „bazooki”. Wówczas amerykański bank centralny FED i EBC wpompowały w gospodarki setki miliardów USD i EUR.

Gdyby nie miało to negatywnych konsekwencji to wszystkie banki centralne, by tak robiły od zawsze. Więcej pieniędzy w gospodarce jednak zwiększa obawy i wystąpienie hiperinflacji, czyli nadmiernego wzrostu cen. Przede wszystkim jednak zwiększa zadłużenie państw, które przyjmuje gigantyczne wręcz rozmiary.

Już 12 lat temu kryzys zadłużenia spowodował niemal wystąpienie Grecji z Unii Europejskiej. Nadmierny dług powodował poważne obawy o bankructwo takich krajów jak Włochy, Hiszpania, Portugalia czy Irlandia. Wtedy „bazooka” pomogła, więc teraz już banki centralne miały ciche pozwolenie na radykalne działania i nie zwlekały z tym ani chwili.

Od wybuchu kryzysu wywołanego koronawirusem amerykański bank centralny „wydrukował z powietrza” prawie 2,5 bln dolarów! Ich zadłużenie na ten moment skoczyło do gargantuicznych rozmiarów 6,57 bln usd (tak, biliona!). Przeliczając na PLN to około 27 bilionów złotych.

Sumując zadłużenie Europejskiego Banku Centralnego, Banku Japonii i FED otrzymamy kwotę prawie 18 bilionów dolarów.

Poniżej mapa ukazująca zadłużenie poszczególnych Państw na świecie.

Źródło: forsal.pl

Doszło do tego, że banki centralne Państw, które powinny działać niezależnie od rządów zaczynają je finansować. Rządy emitują papiery wartościowe, które są skupowane przez banki centralne i koło się napędza. Zarówno Stany Zjednoczone jak i Japonia już ogłosiły, że będą robić to bez żadnych ograniczeń. Jakie będą skutki kryzysu, a konkretnie działań banków centralnych, tego nie wie nikt.


Bankructwa krajów?

Pierwszym krajem, którego bankructwo zostało ogłoszone w tym roku jest Argentyna. Nie jest w stanie ona spłacać wszystkich swoich zobowiązań. Nie jest to jednak pierwsze bankructwo tego kraju (poprzednie w 2014 roku), dlatego nie jest to szokująca informacja.

Sporo się mówi o zagrożeniach bankructwem takich krajów jak Ekwador i Zambia. Są to dla nas jednak na tyle egzotyczne kraje, że nie odbija się to wielkim echem w naszej świadomości.

Ciekawy jednak będzie II kwartał tego roku, gdzie prawdopodobnie skutki pandemii i zamykania gospodarek zaczną być widoczne na całym świecie. W jaki sposób odbije się to na już bardzo zadłużonych Włoszech. Czy spowoduje to ponowny rozłam i kryzys Unii Europejskiej? Tego wykluczyć nie można.


Ciekawych zjawisk, które obserwujemy na rynkach jest teraz od groma. Te najciekawsze chciałem zmieścić w jednym dużym artykule, ale okazało się, że jest tego za dużo. Niedługo kolejny wpis z cyklu skutki kryzysu, w którym przyjrzę się ujemnym cenom ropy, czy decyzjom rządów, które będą miały wpływ na nas wszystkich.

W czasie kryzysu zdecydowanie łatwiej można wprowadzać radykalne zmiany, które normalnie byłyby nie do zaakceptowania przez społeczeństwo. Panika wywołana wśród ludzi i na rynkach zdecydowanie usypia czujność obywateli. Myślę, że nawet gdy pandemia się skończy, to trzeba będzie przyzwyczajać się do nowej rzeczywistości.