Najbardziej zadłużone Państwa na świecie. Gdzie jest Polska?
10 stycznia dług publiczny Polski przekroczył magiczną barierę 1 biliona złotych! Żeby spłacić dług w ciągu jednego dnia, musielibyśmy (wszyscy Polacy) zrzucić się po około 27.000 zł. Kwoty wydają się przerażać, jednak jak zestawimy nas z innymi krajami w Unii Europejskiej, czy świata, to okazuje się, że nie wypadamy wcale tak źle. Oczywiście jeśli większość gospodarek choruje na ciągłe i coraz szybsze zadłużanie się, to ciężko się cieszyć, że my nie jesteśmy najgorsi, ale jednak w tym wyścigu uczestniczymy.
Dług publiczny mierzy się zwykle jako jego relacja do PKB – Produktu Krajowego Brutto. Im gospodarka większa, bogatsza, tym więcej długu może zaciągnąć. Jeśli w kraju jest potężna produkcja i ogromne wpływy do budżetu, to jest on w stanie spłacać większe odsetki i tym samym obsługiwać większy dług.
W Polsce, żeby określić bezpieczny poziom zadłużenia, ustalono 3 progi ostrożnościowe (50% długu do PKB, 55% i 60%). 3 lata temu Platforma Obywatelska uchyliła zapis o pierwszym progu. Przeczytasz o tym tutaj. Póki co jeszcze progu 60% nie przekroczyliśmy. Jak wypadamy na tle innych krajów i kto jest liderem niechlubnego rankingu?
Kto najbardziej zadłużony w relacji długu do PKB
Tego typu rankingi nie są publikowane dość często, najbardziej aktualny znaleziony przeze mnie przedstawia poniższy wykres uwzględniający dane na koniec roku 2015. Liderem i to zdecydowanym jest Japonia. Jednak krajem, który wyraźnie wyrwał się z peletonu i ruszył w pościg za liderem jest … Grecja.
źródło: tradingeconomics.com
Kto zadłużył się najbardziej?
Przeciętnemu Kowalskiemu więcej zobrazuje jednak nie wskaźnik, który opisuję powyżej, a dług przedstawiony nominalnie, czyli po prostu kto ile napożyczał. Jak wyglądają największe gospodarki świata? Tutaj niekwestionowanym liderem są Stany Zjednoczone, których dług sięga 20 bilionów dolarów! Polska jest na 23 miejscu.
Źródło: opracowanie własne na podstawie usdebtclock.org
Nominalna wartość długu (bilion złotych) przeraża sama w sobie. Jednak zwrócić warto również uwagę na tempo, w którym się zapożyczamy. Od 1999 roku do 2008 dług wzrósł z około 250 mld zł, do 500 mld zł. Tym samym w ciągu kolejnych 9 lat, mamy ponowny wzrost o 100%. Niestety to czego nie widać na pierwszy oka będzie widoczne w latach późniejszych, a za nasze długi zapłacą przyszłe pokolenia. Można powiedzieć, że co z tego, że się zadłużamy, skoro w Stanach Zjednoczonych mają 80 razy większe długi, a żyje im się zdecydowanie lepiej.
Im bogatszy kraj, tym może bardziej się zadłużać, co nie oznacza, że w przyszłości i takich gigantów jak Niemcy, Japonia, czy USA nie czeka kryzys z powodu problemów z obsługą nadmiernego zadłużenia. Kto jeszcze 15 lat temu pomyślałby, że Grecja, Hiszpania, czy Włochy zbankrutują lub będą desperacko się bronić i szukać pomocy u innych państw, by ich gospodarka nie upadła?
Bardzo ciekawe analizy Panie Bartoszu. Gratuluję bloga- jest rzetelnie prowadzony. Pozdrawiam
Ciekawi mine czy istnieje jakikolwiek plan splaty tych zadluzen? Oraz czy jakiekolwiek państwo poważnie myśli o spłacie zadłużenia i przedewszyskim skąd wziąść fizycznie srodki na te splaty i najważniejsze pytanie to do kogo popłyną te dolary w momencie gdy któreś Państwo rozpoczęło by spłatę tych długów?
Biorąc pod uwagę, że stopy procentowe w najbardziej rozwiniętych gospodarkach świata są na niemal zerowym poziomie lub nawet na minusie jak w Szwajcarii, to reakcją na najbliższy kryzys będzie znowu drukowanie pieniędzy. Podobne „bazooki” stosowane były już przy kryzysie z 2008 roku przez USA i UE. Długi więc raczej rosną. Kwestia tego kiedy to pęknie
A to Rosja nie ma długu? Tak reżim z Warszawy wyśmiewa Putina a ja tu Rosji nie widzę wśród liderów zadłużenia ! ! !
Z tego co na szybko sprawdziłem teraz Rosja ma aktualnie (stan na koniec 2019 roku) 481,5 mld USD.
Jeśli chodzi jednak o relację długu do PKB to zaledwie około 15%, czyli na prawdę niewiele.